Pół roku temu stanęłam przed wielkim dylematem – co zrobić, jak żyć, żeby nie zagracić sobie mieszkania, nie wydawać fortuny na rzeczy dla dzieci i przy okazji mieć czym ich edukować. Postanowiłam wprowadzić domowy budżet i w dzisiejszym wpisie podzielę się z Tobą wnioskami!
Zacznę od początku, czyli od tego dlaczego zdecydowałam się na wprowadzenie budżetu.
Jestem czynnym użytkownikiem internetu i co i rusz wyświetlają mi się reklamy turbo, hiper fajnych zabawek, czy książek dla dzieci. W pewnym momencie zauważyłam, że zaczęłam spędzać swój wolny czas na odwiedzaniu sklepów internetowych i patrzeniu na rzeczy, a potem zaprzątałam sobie tym głowę. Miałam uczucie, że ja naprawdę muszę to mieć!
Byłam tym przytłoczona i stwierdziłam, że:
-moje dzieci nie potrzebują wielu rzeczy, żeby się rozwijać,
-nie chcę być niewolnikiem przedmiotów i reklam – chcę świadomie kupować to czego akurat potrzebujemy, a nie na co jest moda na instagramie,
-chcę ograniczyć ilość kupowanych rzeczy z troski o naszą planetę albo decydować się głównie na rzeczy używane,
-nie chcę wychować dzieci na materialistów i mogę pokazać im na własnym przykładzie, że nie trzeba tak bardzo skupiać się na przedmiotach.
-zabawki edukacyjne, książki czy materiały plastyczne, to studnia bez dna. Warto jest zrobić sobie ograniczenie budżetu i to kontrolować, bo naprawdę można przepaść w nadmiarze i dobrobycie.
150 złotych miesięcznie
Wyznaczyłam sobie, że miesięcznie na pomoce, zabawki, książki, materiały plastyczne, prezenty urodzinowe i tym podobne rzeczy chcę wydawać 150 złotych na dwoje dzieci. Kwotę wybrałam trochę losowo, bo nie wiedziałam, czy to dużo czy mało. Po prostu nigdy wcześniej nie robiłam sobie takich ograniczeń, tylko starałam się kupować z głową. I przyznam, że całkiem dobrze mi to wychodziło prawie przez 4 lata bycia mamą. Najgorsze w zakupach było dla mnie to co czułam. Że chcę więcej, że bez tego się nie obejdę, a bez tamtego to nie da się wprowadzić danej tematyki. Przede wszystkim chciałam się od tego uwolnić i po pół roku mogę śmiało napisać, że mi się udało!
Zasady gry
W moim miesięcznym budżecie wprowadziłam zasadę, że mogę pożyczyć pieniądze na miesiąc w przód, jeśli będę chciała zrobić jakieś większe wydatki. Już w pierwszym miesiącu przekroczyłam budżet o 100 złotych, ale udało mi się zakończyć rok na zero. Po tych kilku miesiącach stwierdzam, że 150 złotych miesięcznie na dwoje dzieci to dla mnie dobra kwota. Bez problemu mieszczę w niej pomoce i książki do zainteresowań dzieci, ale jest na tyle niska, że większość rzeczy muszę robić sama albo się trochę nakombinować.
Co mi dało wprowadzenie budżetu?
Przede wszystkim uwolniłam swoje myśli od ciągłego analizowania reklam i tego jakie rzeczy nam są potrzebne. Kiedy moje dzieci zaczynają się interesować nowym tematem, to najpierw szukam książek, a resztę pieniędzy przeznaczam na półprodukty do stworzenia pomocy DIY. Lubię to robić, a dodatkowo moje dzieci lubią tworzyć ze mną różne rzeczy. Dla nas to świetny pomysł na spędzanie wspólnego czasu.
Odkąd wprowadziłam ograniczony budżet kupuję też bardziej świadomie – więcej czasu spędzam na przemyślenie, czy na pewno potrzebujemy daną rzecz, czy może jest jakaś opcja zrobienia takiej pomocy samemu. Mam poczucie, że nie otaczamy się w domu losowymi przedmiotami, tylko takimi, które naprawdę nam służą.
Naprawdę zachęcam Was do wprowadzenia ograniczonego budżetu, w którym dopasujecie kwotę do swoich potrzeb i możliwości. Dla mnie to jeden z kroków zmiany na lepsze w życiu i mam nadzieję, że uda mi się jak najdłużej trzymać się tego postanowienia!