Dlaczego czasem czujemy się spokojni, a innym razem wybuchamy gniewem, krzyczymy albo robimy rzeczy, których tak naprawdę nie chcemy?
W prosty sposób można przedstawić o co chodzi i jak to działa za pomocą wulkanu. Od podnóża do mniej więcej środka wulkanu jest nasza strefa komfortu. Kiedy znajdujemy się w niej to czujemy się spokojni, zrelaksowani i wszystkie części naszego mózgu dobrze ze sobą współpracują. To taki stan, w którym jesteśmy w stanie panować nad pierwotnymi reakcjami i mamy zdolność do jasnego myślenia.
Im bardziej przesuwamy się w górę wulkanu tym, bardziej zaczynamy odczuwać dyskomfort. Górna część wulkanu to takie miejsce, które możemy nazwać czerwoną strefą. W naszym ciele zaczynają się wtedy dziać różne reakcje – przestajemy jasno myśleć, robimy się spięci i skupiamy się bardzo na sobie. Z tego miejsca jest bardzo blisko do wybuchu, eksplozji naszych emocji, która często rani innych i dla nas samych nie jest przyjemna. Podczas wybuchu wulkanu krzyczymy, rzucamy się na podłogę, czy wylewamy z siebie potok raniących słów.
A wiecie, że możemy uniknąć wybuchu?
Kiedy wchodzimy do czerwonej strefy możemy się zatrzymać i pomyśleć o tym co zrobimy dalej! Czy wrócimy do strefy komfortu, czy pójdziemy na szczyt wulkanu. Możemy wziąć kilka głębokich oddechów, położyć się na chwilę, zrobić 10 przysiadów, czy napić się wody. Możemy spojrzeć na to co się z nami dzieje z perspektywy widza, kogoś kto stoi z boku i możemy stwierdzić, że ta sytuacja w której jesteśmy wcale nie jest taka zła, jak nam się wydaje. Małe dzieci do regulacji emocji potrzebują osoby dorosłej, jednak możemy im pokazywać różne strategie radzenia sobie z trudnymi emocjami i uczyć ich “na sucho”, kiedy wszyscy jesteśmy w strefie komfortu. To bardzo dobry wstęp do nauki samoregulacji.
Często nawet dorosłym nie udaje się zatrzymać przed wybuchem, więc nie ma co oczekiwać tego od dzieci! Nie ma też co biczować się za to, że nakrzyczeliśmy w złości, bo czasem się po prostu nie da i tyle!
Im więcej różnych metod i opisów emocji poznaje, tym łatwiej jest mi się w nich zatrzymywać i wracać do mojej strefy komfortu. Podejrzewam, że będę się tego uczyć do końca życia 🙂
Dosyć późno zaczęłam tę naukę (bo już w dorosłości), dlatego mam nadzieję, że moim dzieciom będzie lżej i łagodniej w życiu, kiedy dowiedzą się o tym wcześniej. Wulkan i opowieść o emocjach bardzo spodobała się mojemu synowi – prawie czterolatkowi i czuję, że będziemy często do niej wracać.
Wulkan przygotowaliśmy w ramach zainteresowania dinozaurami i dokładnie opisałam go TUTAJ.
Pomysł na takie przedstawienie emocji zaczerpnęłam z książki “Mózg na tak” Daniel J. Siegel, Tina Payne-Bryson.