Kiedy pierwszy raz usłyszałam termin “wioska wsparcia w macierzyństwie” to wydało mi się to czymś zbędnym. Nie spotykałam się systematycznie z innymi mamami i raczej nie czułam takiej potrzeby. Jednak mniej więcej po roku, kiedy poczułam że mam dość, zmieniłam zdanie!
Nie oszukujmy się, macierzyństwo to ciężki kawałek chleba. Szczególnie kiedy ma się na stanie małe dziecko, które wymaga ciągłej uwagi i spełniania jego podstawowych potrzeb (a jak się ma dwójkę, to.. ach, szkoda gadać). Wioska wsparcia w macierzyństwie, to coś co może poprawić nastrój i… zdrowie psychiczne! Uwierz mi, że systematyczny kontakt z dorosłymi jest na wagę złota!
Dlaczego wioska wsparcia w macierzyństwie jest potrzebna?
Dzień z małymi dziećmi jest z jednej strony szalony, a z drugiej nudny jak flaki z olejem. Praktycznie każdy wygląda tak samo, za to tempo w jakim trzeba gotować, sprzątać, czytać, bawić się i robić milion innych rzeczy jednocześnie jest zawrotne. Czytanie tych samych książek, śpiewanie w kółko tych samych piosenek i rozdzielanie rodzeństwa co 30 sekund potrafi mocno dać w kość. Być może nie u każdego rodzica tak jest, ale podejrzewam, że u większości 🙂
Żeby czerpać radość z takich przyziemnych rzeczy, które robi się codziennie z dziećmi i mieć cierpliwość, aby odnosić się do nich z miłością i szacunkiem, trzeba się nieźle nagimnastykować.
Rodzic też ma swoje potrzeby!
Założę się, że każdy z was uczył się w szkole, że człowiek jest istotą społeczną. Zobacz na poniższe zdjęcie przedstawiające piramidę potrzeb człowieka. Kiedy zaspokoimy potrzeby z najniższego szczebla, wtedy dopiero możemy zająć się potrzebami z kolejnego poziomu. Większości z nich nie da się zrealizować w pojedynkę, a mam wrażenie, że ludzie zamykają się w swoich malutkich mieszkaniach jak w klatkach i spędzają tam większość życia, odizolowani od innych.
Spotkania w klubach mam
To bardzo dobry pomysł dla ludzi, którzy mają otwarta naturę i lubią rozmawiać z nieznajomymi. Ja osobiście nie lubię spotkań dla mam organizowanych przez różne kluby rodzica. Nie czuję się dobrze w tłumie i potrzebuję czasu, żeby otworzyć się przed innymi. Kilka razy byłam na takim spotkaniu i nie miałam odwagi, żeby cokolwiek powiedzieć.
Kawiarnie dla dzieci
Często chodzę do różnych kawiarni ze specjalnie wydzieloną strefą dla dzieci i najbardziej się cieszę, gdy jesteśmy tam sami, bo jest w miarę cicho i spokojnie. Jestem kiepska w small talku i nie lubię takich przelotnych, krótkich rozmów.
Moja wioska wsparcia w macierzyństwie
Mam cudowne sąsiadki i znajome z dawnych lat, które umilają mi trudy macierzyństwa. Mamy dzieci w podobnym wieku i spotykamy się regularnie, więc dawno wyszłyśmy z etapu “bezpiecznych rozmów”, co daje mi dużą swobodę. Wymieniamy się spostrzeżeniami na temat wychowywania dzieci, zapraszamy wzajemnie do siebie i po prostu spędzamy wspólnie czas. Godzinne spotkanie potrafi mnie naładować na resztę dnia, a dla dzieci też są jakieś atrakcje. Zmiana miejsca, zabawek, często mały poczęstunek i kontakt z innymi dziećmi to zdecydowanie zalety.
Żeby dojść do takiego poziomu relacji, by czuć się w nich swobodnie, musiałam włożyć w to dużo pracy i czasu. Jednak widzę jak dobrze był to poświęcony czas! Polecam każdemu stworzyć taką mini społeczność i grupę wsparcia. Warto razem z innymi przeżywać macierzyństwo i widzę, że jest to z korzyścią zarówno dla mam jak dla ich dzieci.